Wojenne passe-partout - Dzieje Miasta

Przejdź do treści

Menu główne:

Wojenne passe-partout

Artykuły

Maria Palichleb

Wojenne passe-partout – pamiątka z dawnych lat.



Niewiele jest źródeł, ogólnie dostępnych, dotyczących I wojny światowej w naszym mieście. Kronika Würffla dość powierzchownie i raczej chaotycznie przedstawia lata 1914-1918.

Warto przytoczyć fragment, odnoszący się do pierwszego roku wojny: „1914. Cesarz, jesienią tego roku, podczas planowanego pobytu w Szczawnie zamierzał odwiedzić księcia von Pleß. Wybuch wojny światowej przeszkodził mu nie tylko w tym zamiarze. Ważniejsza bez porównania była walka o niepodległość. [podkr. M.P.] Starzy i młodzi spieszyli do broni. Małe lokalne zdarzenia zostały przysłonięte wielkimi zdarzeniami.”1

Niektóre sformułowania moim zdaniem, mają dość kontrowersyjny charakter. Oczywiści, nam, Polakom, trudno jest w pełni pojąć mentalność niemiecką tamtej epoki i przyjąć taki punkt widzenia.

W świetle znanych faktów historycznych, podkreślone zdanie zdaje się mieć, najdelikatniej mówiąc, niewłaściwy kontekst. Przecież to Niemcy wypowiedziały wojnę Rosji, a następnie Francji („wojska niemieckie wdarły się na ziemie francuską”)2.

Wojna była nieunikniona. Prorocze przemówienie wygłosił Helmuth von Moltke (senior) na trybunie parlamentu Rzeszy, prawie ćwierć wieku przed jej rozpoczęciem. Padły wtedy wielce znamienne słowa: „Gdy wybuchnie wojna, nie da się przewidzieć ani czasu jej trwania, ani jej końca. Walkę podejmą największe mocarstwa Europy uzbrojone jak nigdy dawniej […] Moi panowie, może to być wojna siedmioletnia, może to być wojna trzydziestoletnia – i biada temu, kto w Europie wznieci pożar, kto pierwszy przytknie lont do puszki z prochem”3 Traktat wersalski w 231 artykule stwierdził, że „Niemcy są winne wywołania wojny i dlatego muszą płacić odszkodowania wojenne.”4

Następna informacja w cytowanym fragmencie nie budzi już wątpliwości. W nowych realiach, pełnych dramatyzmu, wojna stała się najważniejszym faktem, któremu został całkowicie podporządkowany nowy styl życia. W atmosferze ogólnego entuzjazmu młodzi ludzie (i starsi) zaciągali się do wojska. Ikonografię tamtych lat można połączyć z mottem powieści Ericha Marii Remarque’a „Na zachodzie bez zmian”, które w zwarty sposób komentuje los pokolenia (w literaturze amerykańskiej określonego mianem straconego). Jest to próba „udzielenia wieści o pokoleniu, które wojna zniszczyła, nawet gdy uchroniło się przed jej granatami”’ czyli ocalenie fizyczne nie jest jednoznaczne z zachowaniem systemu podstawowych wartości moralnych.

W 1915 roku kronikarz min. zanotował: „Na polu chwały zostali liczni ojcowie i synowie naszej ojczyzny”5 E. Kościk w VII rozdziale monografii Świebodzic6 pisze, że 31.XII.1914 roku „ogłoszono pobór mężczyzn do wojska”. Dalej możemy przeczytać: „Coraz częściej rodziny żołnierzy odbierały telegramy zawiadamiające o śmierci bliskich”.

Dlatego na rynku pojawiły się efekty masowej produkcji – wojenne passe-partout.

Zdaniem autorki „400 mężczyzn powołanych do wojska spośród mieszkańców Świebodzic zginęło na froncie”7 Kilkanaście stron dalej, w następnym rozdziale, autorka przytacza fakty i dane liczbowe zaczerpnięte z Kroniki Würffla: „Mieszkańcy […] pamiętali o poległych w czasie I wojny. 26.II.1922 w miejscowym kościele ewangelickim odsłonięto 2 tablice z nazwiskami 354 poległych mieszkańców tej parafii. 18 maja […] (w sali rajców w ratuszu – uzup. Kronika) odsłonięto dalsze 3 tablice mieszczące nazwiska 245 mieszkańców. Rachunek ekonomiczny jest jednoznaczny: 354+245=699 poległych – a nie 400, jak to podała wcześniej E. Kościk.


Passe-partout jest interesujące ze względu na specyficzną grafikę, kompozycję i symbolikę.8 Zachowana część została wykorzystana jako wzmocnienie i usztywnienie oszklonego haftu. Nie wiadomo, jak długo pełniła ona tę funkcję. W każdym bądź razie szkło stanowiło dobrą ochronę przez lata. Co przedstawiał brakujący fragment? Można się tylko domyślać. Pocieszające jest to, że istniejąca to górny element. Prawie w centralnym punkcie znajduje się owal podklejony papierem z drobnym wzorem stokrotek. W tylnej części jest rodzaj „kieszeni”, w którą można było wsunąć fotografię. Cały rysunek jest nasycony symbolami i alegoriami. Wspomniany owal otacza girlanda z liści dębowych, tworząc ramę okalającą portret zmarłego żołnierza (a może żyjącego, walczącego na froncie?).

W starożytnym Rzymie taki wieniec był atrybutem żołnierzy, którzy w czasie bitwy uratowali życie współobywatelowi. W Niemczech liście dębowe symbolizowały siłę, potęgę, odwagę i bohaterstwo. Widoczne między nimi żołędzie to znak życia, siły, zdrowia i męskości. Motyw ten powtarza się w przepasce na włosach młodej kobiety. Portret otaczają putti – 3 mali, skrzydlaci i pyzaci chłopcy. Ten z prawej, w górnym rogu jakby poprawiał jeden z liści – jego ruch powtarza drugi, znajdujący się „po przekątnej”. Trzeci spośród nich, siedzący na czymś, co może być zwieńczeniem grobu bohatera, z zagadkowym uśmiechem trzyma w lewej dłoni gałązkę wawrzynu (laur pojawia się jeszcze dwukrotnie: w lewej dłoni dziewczyny i w girlandzie widocznej między jej suknią a prawym ramieniem. Pole semantyczne wawrzynu jest dość szerokie. Mieszczą się w nim następujące pojęcia: zwycięstwo, bohaterski czyn, odwaga, triumf, chwała, sława, zaszczyt, nagroda, nieśmiertelność, śmierć i wieczność.9 W kontekście przedstawionej sytuacji, na powyższym rysunku, znajdują one jak najbardziej potwierdzenie. Twarde liście laurowe o specyficznym aromacie i smaku (znane nam doskonale jako przyprawa dodawana do wielu potraw), zdaniem P. Kowalskiego10 „zieleń i zapach reprezentują porządek sacrum, wolny od upływającego czasu, przemijalności, starzenia się, śmierci”. Laur był również surowcem do produkcji olejku stanowiącego główny składnik kadzideł i dymu ofiarnego. Tego elementu nie zabrakło tu również. Z prawej strony, na postumencie, znajduje się ozdobna waza, z której unosi się dym. Naczynie to można uznać za atrybut grobowy, typowy dla sztuki funeralnej. Symbolizuje ona, według Kopalińskiego zaszczyty, ciało ludzkie, odrodzenie, oczyszczenie, modlitwę, śmierć i pogrzeb.11 Unoszący się w górę biało-szary dym wyznacza oś wertykalną, symbol pewnej hierarchii świata. Semantycznie łączy się z rekwizytem, z którego wypływa, symbolizując krótkotrwałość życia („vanitas vanitatum” – marność nad marnościami), zniszczenie, wojnę, ulotność, przemijanie, nostalgię i wspomnienia.12 Dym staje się więc łącznikiem między niebem a ziemią. Niematerialny charakter zjawiska, towarzyszący (np. spaleniu ofiary) tym poczynaniom wiąże się z przekraczaniem granic świata realnego, przejścia do wymiaru boskiego, a sam dym ma walor oczyszczający. Motyw ten możemy odnaleźć w frazeologii języka potocznego: „ulecieć z dymem”, „puścić z dymem”, „ani dymu ani popiołu”, „rozwiać się jak dym”, „nie ma dymu bez ognia” – podobne przykłady można by mnożyć, ale te rozważania to tylko dygresja interesującego nas tematu. W mitologii z pomocą dymu dusze zmarłych były unoszone do nieba, on też wskazywał drogę do zbawienia, która prowadziła przez ogień.

Portret znajduje się na tle orła w koronie z rozpostartymi skrzydłami. Zdaje się on dominować nad całą kompozycją i otaczać wizerunek bohatera. Jego domeną jest siła, szybkość, wysokie loty. Dlatego był atrybutem Zeusa, symbolem cesarstwa rzymskiego, dynastii królewskich i wielu państw doby noworzytnej.13 Oznacza on długowieczność, odrodzenie, chwałę, młodość, siłę i heroizm. Tradycja chrześcijańska dodała nowe znaczenie: modlitwę i łaskę. Siła orła sprawia, że jest on symbolem wojny.14

Ważnym elementem kompozycyjnym passe-partout jest postać kobieca, stylizowana na antyk. Głowę jej zdobi wieniec z liści dębowych, na twarzy pojawia się cień uśmiechu. W uniesionej lewej dłoni trzyma gałązkę laurową, którą dołączy do wieńca dębowego. Długie włosy spływają kaskadą poniżej talii. W prawej, opuszczonej ręce trzyma cyrkiel. To kolejny symbol, który należy zinterpretować. Jako przyrząd geometryczny, służy do rysowania okręgów, mierzenia odległości kątowych między punktami. Ponieważ był używany przez astronomów, geometrów i architektów, stanowił ich atrybut. W sztuce można go łączyć z elementami świata racjonalnego15 i materialnego. Jako symbol oznacza boską mądrość, potęgę tworzenia, sprawiedliwość i prawdę. Nie bez znaczenia pozostaje kąt – tu 900, oznacza równowagę sił duchowych i fizycznych. Cyrkiel to także chłodna kalkulacja i planowanie. W ikonografii jest on atrybutem Melancholii (córki Kronosa, która miała skłonność do introspekcji więc ukazywano ją pogrążoną w zadumie). Za tą postacią rośnie drzewo, które staje się tu drugim elementem wertykalnym, wyznaczającym oś świata. Łańcuch znaczeniowy drzewa prezentuje się również imponująco. Jest ono symbolem wzrostu, drabiny do nieba, boskiej gwarancji odnowy, sprawiedliwości, miłości, szlachetności, pokoju, długowieczności, odrodzenia życia i śmierci, zwycięstwa życia nad śmiercią. Tradycja nakazywała grzebanie zmarłych w miejscu poświęconym, u stóp drzewa.

Można więc to tłumaczyć jako przekroczenie granicy oddzielającej świat żywych od świata zmarłych. Zdaniem P. Kowalskiego może być ono pośrednikiem umożliwiającym „dotknięcie sacrum”16. Drzewo miało ułatwić przejście duszy do innego wymiaru, a obrzęd pogrzebowy umożliwiał uzyskiwanie jej innego bytu i udaremniał powrót do świata żywych.

Rysunek ten zawiera jeszcze jeden element, którego nie można pominąć. Jest nim cień. Nie tylko nadaje on plastyczny charakter grafice, ale ma także swoją semantykę. To przeciwieństwo światła i słońca. By zaistniał – muszą być spełnione określone warunki. Światło powoduje, że przedmioty znajdujące się w jego zasięgu, rzucają cień. W tej kompozycji źródło światła znajduje się od strony oglądającego rysunek. Świadczą o tym cienie rzucane przez postać, postument i dym. Cień łączy się z mrokiem, ciemnością, nocą, a jego niematerialny charakter wiąże go jednoznacznie ze sferą śmierci.17 Często można spotkać się z tym motywem, tłumaczonym jako przemijanie i przypadkowość losu człowieczego. Warto tu przywołać conradowską „Smugę cienia”, interpretowaną jako odzwierciedlenie egzystencji człowieka wkraczającego w obszar śmierci.

W leśmianowskiej wizji poetyckiego świata „cień się [tylko] mrokom nie opiera!”18

Znaczącym elementem jest krzyż żelazny, stanowiący centralny punkt wieńca dębowego. Ustanowiony przez Króla Prus Fryderyka Wilhelma III podczas wojen napoleońskich (we Wrocławiu w 1813 r.) otrzymał kształt nadany mu przez znanego architekta Karla Friedricha Schinkla (projektował m.in. zamek w Kamieńcu Ząbkowickim, pałac w Karpnikach, w Kluczowej).

Krzyż na planie kwadratu, z białą obwódką – ma swoją historię. Nas będzie jednak interesował okres związany z I wojna światową. Informacja ze strony internetowej podaje: „Po raz drugi reaktywowano Żelazny Krzyż w czasie I wojny światowej. Zmieniono datę na 1914, usankcjonowano również zwyczaj noszenia na kurtce mundurowej wstążki zamiast odznaczenia drugiej klasy. Pozostawiono je jedynie na mundurze galowym. Pojawiły się również naszywki Krzyża 2 klasy, z których żołnierze chętnie korzystali, gdyż oryginalne ordery były ciężkie i przypięcie ich wymagało przedziurawienia munduru. Krzyże przyznawano tez sojusznikom – dużym prestiżem cieszyły się m.in. w Polskich Legionach. Ogólnie, podczas Wielkiej Wojny przyznano ponad 5 milionów 2 klasy i 288 tysięcy klasy I.” Na planie tego krzyża znajdują się 3 charakterystyczne elementy. Na tle pionowego ramienia, w górnej części korona królewska, w centralnym punkcie (przecięcia ramion) litera „W” – (od imienia cesarza Wilhelma) i w dolnej części data: 1914 rok.

Można przypuszczać, że putto z prawej strony siedzi na grobie bohatera. Poniżej jego stóp widoczny jest zarys owalu, na którym mogła widnieć inskrypcja upamiętniająca poległego żołnierza. A może było to jakaś maksyma? Tego może nie dowiemy się już nigdy – pozostaje tylko snucie domysłów.

Warto jeszcze zwrócić uwagę na tło portretu. Wydaje się, że opisany wcześniej orzeł stanowi integralną część czegoś w rodzaju gobelinu, stając się jego głównym motywem. Powtarzające się poziome linie w odstępie ok. 1 milimetra mogą naśladować wątek i osnowę. Znamienny jest ich układ – tworzący porządek horyzontalny, który ma tu swoją symbolikę. Wcześniejsze elementy były rozpatrywane w kontekście „sacrum” – te natomiast tworzą układ antagonistyczny – „profanum”, odnosząc się do wszystkiego, co zyskuje wymiar ziemski, realny, fizyczny.

Analiza symboli skłania do refleksji nad ulotnością i przemijaniem życia. A może założenie, że passe-partout upamiętniało pamięć poległego na froncie jest błędne? Może znajdowało się ono w każdym domu, z którego mąż, ojciec, syn i brat walczyli na froncie?

To pytanie ma (najprawdopodobniej) charakter retoryczny. Jedno jest pewne i niezmienne, wynikające z prawidłowości egzystencji ludzkiej: TRANSIT OMNIA (wszystko przemija), a powyższe rozważania to tylko próba powrotu i zatrzymania w czasie przeszłości dawno minionej.
3

Post scriptum.

Pan Marek Mikołajczak w swojej kolekcji filokartycznej posiada widokówkę z panoramą Świebodzic, okoloną geometryczną kompozycją z liści dębowych. Nad widokiem (ukazującym miasto ze współczesnego nam „Osiedla Słonecznego”) w centralnym punkcie na planie koła znajduje się Krzyż Żelazny. Dowodzi to tego, że ówczesny „przemysł poligraficzny” uwzględniał realia wojenne. Można przypuszczać, że kartka ta została wydana w latach 1914-1918.


Przypisy:
1. Chronik der Stadt Freiburg in Schlesien 1220-1937 [w] Świebodzice-dzieje miasta 2003/1 s.3.
2. J. Pajewski. Pierwsza wojna światowa. PWN W-wa 1991.
3. ibidem s.9.
4. ibidem s.12.
5. Chronik… 2003/1 s.3.
6. op. cit. „Lata 1871-1918” s. 139
7. ibidem s. 140
8. Pisałam o tym wcześniej w jednym z listów do Joanny Lamparskiej, którego fragmenty zostały opublikowane w „Słowie Polskim” 28 lipca 2000 r. („Dolny Śląsk jakiego nie znacie”)
9. W. Kopaliński s. 444
10. P. Kowalski. Leksykon. Znaki świata. Omen, przesąd, znaczenie. PWN 1998.
11. op. cit. s. 446-447
12. ibidem s. 577-578
13. Sarah Carr Gomm. Słownik symboli w sztuce. W-wa 2005 s. 184-185
14. W. Kopaliński op. cit. s. 284-287
15. Sarah Carr Gomm op. cit. s. 52
16. op. cit. s. 97
17. P. Kowalski op. cit. s. 62
18. B. Leśmian „Dziewczyna” Biblioteka Klasyki Polskiej i Obcej. PIW 1975 s. 236


 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego